„O, Ida!” – rozmowa z autorką Adą Kussowską - zaczytanyksiazkoholik.pl

Humor i rzeczywistość w „O, Ida!” – rozmowa z autorką Adą Kussowską


W rozmowie Ada Kussowska zdradza, co skłoniło ją do stworzenia serii o Idzie, jak humor wpływa na jej twórczość oraz dlaczego Katowice i korporacyjne życie stały się tłem dla historii trzech singielek. Z wywiadu dowiecie się również, które postacie są najbliższe Jej sercu i czego możemy oczekiwać w nadchodzących tomach. Poznacie również kulisy życia pisarki, odkryjecie sekrety bohaterów oraz przyszłość serii, w której już pierwszy tom podbija serca czytelników. Życzę przyjemnej lektury.


[Zaczytany Książkoholik] Co zainspirowało Cię do napisania „O, Ida!”?
[Ada Kussowska] Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w tomie drugim, jako dygresja w dialogu. Niemniej jednak, określę tutaj powód napisania serii o Idzie jednym, niezwykle trafnym słowem: impuls.

[ZK] Czy postacie Idy, Bernadetty i Natalii są oparte na prawdziwych osobach z Twojego życia, czy są całkowicie fikcyjne?
[AK] Część bohaterów książki faktycznie ma swoje odwzorowanie w prawdziwym życiu. Nie są to porównania jeden do jeden (bardziej zarys, baza), ale tworząc daną postać, często miałam konkretną osobę przed oczami. Szczególnie tyczy się to właśnie głównych ról.

[ZK] Dlaczego wybrałaś Katowice i korporację jako miejsce akcji powieści?
[AK] Powód jest niezwykle banalny: Katowice uwielbiam i uważam za swoje własne miejsce na ziemi. Jednocześnie korporacja to moje środowisko pracy, którego kulturę bardzo dobrze rozumiem i świetnie się w niej czuję.

[ZK] Jakie przesłanie chciałaś przekazać poprzez historię trzech singielek?
[AK] Moje bohaterki nie są idealne. Popełniają błędy, boją się odpowiedzialności, mają cellulit i kompleksy (chociaż temu ostatniemu uparcie zaprzeczają). Chciałam, żeby osoba czytająca tę książkę mogła stwierdzić: „ja też tak mam. Ja też się mylę, boję się dać krok w przód, wziąć sprawy w swoje ręce, postawić na swoim”. Jednocześnie chcę podkreślić, że niezwykle wiele w naszym życiu zależy od zwykłego zbiegu okoliczności i nigdy nie wiadomo, kiedy spotka nas coś dobrego. Tak zresztą było z samym napisaniem książki.

[ZK] Ida, Bernadetta i Natalia mają różne podejście do miłości i związków. Która z tych postaci jest Tobie najbliższa pod względem osobowości?
[AK] Zdecydowanie Ida. Przekazałam jej wszystkie swoje wady. Zalety dopisałam.

[ZK] Książka zawiera wiele humorystycznych momentów. Jak ważny jest humor w Twojej twórczości?
[AK] Zarówno czytanie i pisanie książek jest moim oderwaniem od rzeczywistości, codziennego przebodźcowania i terapią. Humor jest lekiem na nerwy i stres.

[ZK] Czy możesz zdradzić, kiedy i czego możemy się spodziewać w kolejnych tomach serii?
[AK] Na pewno możemy się spodziewać dwóch nowych postaci drugoplanowych. Działania spowodowane przez nie dadzą nieźle popalić głównym bohaterkom (i nie tylko) oraz sporo namieszają w dalszej akcji.

[ZK] Jakie są Twoje literackie inspiracje i ulubieni autorzy?
[AK] Czytam każdą książkę Pauliny Świst i doskonale się przy tym bawię. Dobrze wspominam też twórczość Melissy Darwood czy Katarzyny Bereniki Miszczuk. Ostatnio zachwycałam się najnowszym romansem Julii Biel.

[ZK] Jakie odczucia towarzyszyły Tobie z chwilą postawienia ostatniej kropki w książce? Jak długo trwał „proces twórczy” i research do „O, Ida!”?
[AK] Tutaj chyba zniszczę wszelkie pisarskie wyobrażenia 😉 Tak jak wspominałam, pisanie było i jest terapią. Postawienie kropki na końcu pierwszego tomu było niczym innym jak… znakiem do rozpoczęcia pisania kolejnej książki. Proces pisania był krótki – w dwa miesiące od pierwszego do ostatniego zdania „O, Ida!”. I zaznaczam, nie mam swojego atelier i ośmiu godzin nieprzerwanej ciszy. Mam za to telefon i możliwość pisania choćby zdania dziennie, czekając w kolejce do lekarza, w tramwaju, sklepie czy podczas nudnej telekonferencji (ale o tym cicho sza). Research natomiast to moje wszystkie doświadczenia, które miałam już w głowie.

[ZK] Jakie były największe wyzwania podczas pisania „O, Ida!”?
[AK] Zdecydowanie dialogi, które poprawiałam setki, a nawet miliony razy i nigdy nie miałam dość.

[ZK] Jak zareagowali bliscy na wiadomość, że zamierzasz wydać książkę?
[AK] Nikt nie wiedział, że chcę ją wydać, bo nie z takim założeniem ją zaczęłam. Miała być moją odskocznią. Gdy natomiast z ciekawości wysłałam propozycję do kilku wydawnictw i zaczęłam dostawać pozytywne odpowiedzi, to… mój mąż był w ciężkim szoku. Życiowe Bernadetta i Natalia (z którymi mam kontakt na co dzień, wiec MUSIAŁAM się wypaplać) też. Dopiero po potwierdzeniu wydania pozycji dałam im książkę do przeczytania. Wtedy szok stał się jeszcze większy 😉

[ZK] Premiera powieści to zapewne dla pisarza bardzo wyczekiwany czas. Jakie emocje towarzyszyły Tobie, kiedy o „O, Ida!” zaczynało się robić coraz głośniej?
[AK] Totalna sinusoida. Słaby sen, brak skupienia, rozdrażnienie zmieszane z euforią, uczucie zakochania połączone z narkotykowym hajem (chociaż amerykańscy naukowcy i radzieccy uczeni powiadają, że to jedna i ta sama reakcja chemiczna).

[ZK] Czy jest coś, co chciałabyś przekazać swoim czytelnikom poprzez tę powieść?
[AK] To normalne nie być idealnym. To niesamowite, jak impuls może zmienić nasze życie.

[ZK] Czy miałaś momenty zwątpienia podczas pisania tej książki, a jeśli tak, to, jak sobie z nimi radziłaś?
[AK] Czasem najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się siadać do pisania. Wtedy, tylko i wyłącznie dla podtrzymania rutyny otwierałam plik, by nakreślić jedno nowe zdanie czy przeredagować już stworzone rozdziały. Niejednokrotnie wychodziło z tego kilka dobrych akapitów.

[ZK] Jak duże znaczenie ma tytuł i okładka książki?
[AK] Cała seria ma w sobie powtórzenie imienia głównej bohaterki, więc powiedziałabym, że tytuł ma znaczenie kluczowe. Oprócz tego w czwartej części jest jeden taki moment, kiedy… nie, tego nie zdradzę, ale przejdą Was wtedy ciary z emocji 😁. Okładka natomiast to wykapana Ida z akcentami lokalnymi oraz tymi z lekka zalatującymi akcją i klimatem. Myślę, że idealnie oddaje wnętrze książki.

[ZK] Powieści, w jakim gatunku literackim nigdy byś nie napisała i dlaczego?
[AK] Myślę, że horroru. Moja galopująca wyobraźnia mogłaby mi podsyłać zbyt niepokojące obrazy i już totalnie przestałabym spać po nocach.

[ZK] Jakie reakcje czytelników na O, Ida!” są dla Ciebie najbardziej satysfakcjonujące?
[AK] Chyba zwykle komentarze o tym, że doskonale bawili się przy lekturze. O to właśnie chodziło.

[ZK] Które z Twoich osiągnięć twórczych dało Ci największą satysfakcję i dlaczego?
[AK] W podstawówce dostałam wyróżnienie w regionalnym konkursie plastycznym w temacie tradycji słowiańskich. Reszty osiągnięć twórczych nie pamiętam.

[ZK] Czego w życiu się najbardziej boisz?
[AK] Utraty bliskich osób.

[ZK] Czego życzyłabyś sobie w nadchodzącym czasie?
[AK] Tego, aby „O, Ida!” i jej kontynuacje narobiły sporo hałasu!

Grafika: Zaczytany Książkoholik


Dodaj komentarz


Czytaj także

Które książki z całego świata tłumaczy się najczęściej?

Które książki z całego świata tłumaczy się najczęściej?

Stephen King powiedział w 2015 roku w wywiadzie dla „The New York Times Book Review”, że nie przepada za czytaniem przekładów książek, więc skupia się na lekturze dzieł autorów tworzących po angielsku. Jednak bez czytania utworów napisanych w innym języku niż ojczysty, poznajemy tylko niewielki wycinek literatury światowej. Jak myślicie, który z tytułów


Być jak konduktor, Przemysław Brych, zaczytanyksiazkoholiik.pl

„Być jak konduktor”, Przemysław Brych

W krótkich utrzymanych w rytmie stukotu kół pociągu relacjach, jak w kalejdoskopie oglądamy zalety, sekrety i meandry codziennej służby konduktorskiej w pociągach osobowych na Śląsku. Obserwujemy pasażerów, śledzimy całkiem zwyczajnie, śmieszne, niepokojące lub codzienne zdarzenia na trasie z udziałem podróżnych. Z drugiej strony, oczami konduktora patrzymy na trud codziennej kolejarskiej służby