
Amerykański sen w książce „Wrony w Ameryce”, Marcin Wrona
Amerykański sen w „Wrony w Ameryce”.
Tym razem troszkę o Ameryce Marcina Wrony. W swojej książce „Wrony w Ameryce” opowiada o Ameryce z perspektywy emigranta. Mieszka tam od kilku lat z rodziną i postanowił pokazać prawdę o niej swoimi oczami. Nie koloryzuje, tylko krok po kroku odsłania prawdziwą twarz Amerykańskiego Snu. Przedstawia nam króciutkie zbiory historyjek z amerykańskiego codziennego życia i pracy dziennikarza TVN. Chociaż Pan Marcin pokochał monster trucki, muzykę country i wiejskie jarmarki, to nie przyjmuje wszystkiego ze ślepym oddaniem. Jest otwarty na nowe, ale również krytyczny, np. wobec absurdów poprawności politycznej, sztucznego optymizmu i chwalenia dzieci za wszystko. W książce znajdziemy informacje o Amerykańskiej biurokracji (która o dziwo jest bardziej zaskakująca niż Polska), trochę o historii, o niesamowitym jedzeniu, którego trzeba spróbować, jadąc do Ameryki, o innej edukacji ani nie lepszej, ani nie gorszej po prostu innej z jej wadami, ale również zaletami, o problemie, z jakim zmaga się Ameryka, czyli otyłością i coraz większą ilość zachorowań wśród dzieci i młodzieży. Tłumaczy, że z perspektywy Polaka – Ameryka może wydawać się snem, że wszyscy tam są bogaci i wszystko takie wspaniałe, ale pokazuje przykrą czasem prawdę o ubóstwie, o ludziach, którzy są bezdomni, o katastrofach, ale również o wspaniałej różnorodności Ameryki, ich pozytywnym nastawieniu. Napisana lekko, zabawnie, czasem z dystansem do tego, co zastał za Wielką Wodą. Książka warta polecenia nie tylko dla tych, którzy planują wybrać się Ameryki. A czy ktoś z Was był w Ameryce? Jakie są Wasze spostrzeżenia?
Tytuł: Wrony w Ameryce
Autor: Marcin Wrona
Wydawnictwo: The Facto
Data wydania: 17-10-2012
Ilość stron: 240
Oprawa: miękka
Cena okładowa: 36,90 zł
Dodaj komentarz
Czytaj także

„Na tabliczkę sposób łatwy, bez wkuwania szóstka z matmy”, Adrian Markowski
Kłopoty z tabliczką mnożenia? Bez paniki! Po przeczytaniu tej książki miną jak zły sen. Dziecko nauczy się nie tylko, jak radzić sobie z tabliczką mnożenia, ale jak nie bać się matematyki, lubić ją i czerpać z niej radość. Jest jeszcze jedna, dobra wiadomość: niczego nie będzie się uczyć na pamięć! Dla niektórych dzieci uczenie się tabliczki mnożenia na pamięć to prawdziwa

Siostrzana miłość w „Bez mojej zgody”, Jodi Picoult
Trzynastoletnia Annie przyszła na świat w bardzo konkretnym celu. Jak sama o sobie mówi „nie zawdzięczam życia butelce taniego wina, przepięknej pełni księżyca ani przymusowi gorącej chwili. Urodziłam się, ponieważ lekarz specjalista zadbał o to, żeby jajeczko mojej matki i nasienie mojego ojca połączyły się w określony sposób, dając w rezultacie szczególną kombinację bezcennego materiału genetycznego.”