W krainie mroku z R.G. Sawickim

W krainie mroku z R.G. Sawickim


W rozmowie z R.G. Sawickim, autorem przerażających opowieści, odkrywamy, że jego przygoda z pisaniem rozpoczęła się „brutalnie”, zdobywając uznanie pomimo wątpliwości pierwszych czytelników. R.G. Sawicki dzieli się również swoimi spostrzeżeniami na temat procesu twórczego, rytuałów pisarskich i tego, co naprawdę go przeraża w rzeczywistym życiu. Rozmowa z autorem ukazuje nie tylko kulisy twórczości, ale także jego spojrzenie na świat, obawy, i nadzieje związane z przyszłością. Zapraszam do lektury 🙂


[Zaczytany Ksiązkoholik] Jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
[R.G. Sawicki] Brutalnie się zaczęła! Nikt nie chciał czytać moich wypocin z czasów szkoły. Jeden przyjaciel robił to z grzeczności. Chwalił moje pomysły, ale nigdy nie był w stanie dobrnąć do końca. Kilka lat później pasja wróciła i postawiłem sobie cel, żeby napisać coś przyjemnego w odbiorze. Tak powstała moja pierwsza powieść „Czerwień Humeru”. Pokazałem wydruk temu samemu przyjacielowi i tym razem krytykował… ale przeczytał całość w jednym posiedzeniu, nie mógł się oderwać. Wiedziałem już, że osiągnąłem cel. Co więcej, z osoby piszącej do szuflady stałem się rzemieślnikiem. Wtedy też odkryłem, że stworzenie długiego tekstu od początku do końca, sprawia mi ogromną satysfakcję.

[ZK] Skąd czerpiesz inspiracje do tworzenia przerażających historii?
[R.G.S] Wyobraź sobie, że idziesz nocą przez nieznane rejony miasta, przez uśpione spowite mgłą osiedla i nagle widzisz stary samochód, stojący pod jedyną w okolicy działającą latarnią. Dookoła mrok. Światło pada tylko na to auto. Z pozoru nic wielkiego, ale gdyby nieco zmodyfikować tę scenerię…
Inspiracja i korupcja. Tak nazywam metodę, którą wykorzystuję przy pisaniu grozy.
Krok pierwszy to inspiracja. Coś musi mi się spodobać na tyle, żebym zechciał to umieścić w utworze literackim. Może to być osoba, historia, najczęściej jest to sceneria, która urzeka i od razu buduje atmosferę tajemnicy. Krok drugi to korupcja. Wykrzywiam element, który mnie zainspirował. Zmieniam go na coś straszniejszego, zepsutego. Korumpuję go.
Możemy wrócić do przykładu samochodu pod latarnią: Teraz auto jest otwarte. Kiedy się zbliżamy, latarnia gaśnie. Gdy zapala się ponownie, dostrzegamy, że pojazd ma włączony silnik. Jakimś cudem wcześniej nawet tego nie słyszeliśmy. Teraz wyraźnie widzimy drgania maski. Wtem ze środka wyłania się dłoń. Gestem zachęca nas, żebyśmy podeszli. Kiedy to robimy, okazuje się, że nikogo tam nie ma. Za to na siedzeniu kierowcy znajdujemy zdjęcie swojej zaginionej przed laty ukochanej… I można do tego ułożyć całą historię. Tak czy inaczej, tym co inicjuje proces twórczy, jest klimatyczna sceneria. Potem dorabiam historię, tworzę fikcję.

[ZK] W jaki sposób zdecydowałeś się na pisanie horrorów? Czy to była natychmiastowa decyzja, czy może ewoluowałeś w tym kierunku w miarę rozwoju swojej kariery literackiej?
[R.G.S] Raz na jakiś czas nachodzi mnie chęć zanurzenia się w klimacie grozy. Wtedy tworzę horror. Ale to tylko jeden z gatunków literackich, w których działam. Nie powiedziałbym, że ewoluowałem w tym kierunku albo że to była przemyślana decyzja. Po prostu piszę, bo kocham to robić i tak się akurat złożyło, że horrory jako pierwsze ukazały się drukiem.

[ZK] Czy istnieje jakiś konkretny strach lub koszmar, który stał się podstawą dla jednego z twoich utworów?
[R.G.S] Wiem, że dla niektórych autorów pisanie horroru ma znaczenie terapeutyczne. Tworzą oni treści ściśle związane z ich obawami i przejściami. Moje podejście jest inne, raczej banalne — inspiracja i korupcja, przy czym punktem wyjścia nie są moje własne koszmary. Poza jednym wyjątkiem. Opowiadanie „Mamo, ze śniegiem jest coś nie tak…” to dziwaczny i symboliczny utwór, stworzony pod wpływem bardzo realnych obaw. Ukazał się w formie audio na moim amatorskim podcaście Dawki Grozy na Spotify.

[ZK] Czy masz swoje ulubione motywy, czy elementy charakterystyczne, które często pojawiają się w twoich horrorach?
[R.G.S] Powiedziałbym raczej, że mam pakiety motywów. Przykładowo stworzyłem serię opowiadań grozy, w których głównym motywem jest obsesyjne podporządkowanie się człowieka jego pracy. Powtarzające się motywy owych korpohorrorów to biura i korytarze, dziwaczni współpracownicy, demoniczni szefowie oraz postępujące szaleństwo, które prowadzi do samozniszczenia. Są też elementy, które powtarzają się w różnych moich tekstach bez względu na motyw przewodni. Mogę tutaj wymienić kawę czy operowanie nastrojem za pomocą krajobrazu i pogody.

[ZK] Czy masz swoich literackich wzorców wśród autorów horrorów? Kto cię inspiruje?
[R.G.S] Nic z tych rzeczy. Idę własną drogą. Mogę doceniać i podziwiać innych twórców, mogę się od nich uczyć, nawet zapożyczyć to i owo, ale wzorowanie się na kimś nie jest w moim stylu.

[ZK] Jakie jest twoje podejście do kreowania postaci w horrorze? Czy koncentrujesz się na psychologii postaci, czy bardziej na zaskakujących i nieprzewidywalnych wydarzeniach?
[R.G.S] Staram się dostosować postać do nastroju, jaki chcę przedstawić w danym utworze. Mogę stworzyć bezczelnego podrywacza, innym razem nieśmiałego romantyka. Potrafię napisać kobietę wojowniczkę, ale również damę w opałach. Kto by to nie był, za każdym razem wyposażę tę postać w zestaw słabości — w końcu to horror, a słabości fizyczne i psychiczne odgrywają w nim ważną rolę.

[ZK] Czy masz swoje rytuały lub specyficzne warunki pracy, które pomagają ci wejść w mroczny nastrój podczas pisania horrorów?
[R.G.S] Lubię wytrzeć biurko z kurzu przed robotą, nawet jeśli jest czysto! Poza tym staram się stworzyć warunki sprzyjające pracy umysłowej. Kawa, światło i muzyka bardzo mi w tym pomagają. To ostatnie w większym stopniu, żeby się odizolować od dźwięków otoczenia, niż żeby wejść w nastrój. Skupiam się więc na rzeczach wpływających na produktywność. Jeśli warunki pracy są dobre, z wchodzeniem w nastrój nie mam problemów.

[ZK] W jakim stopniu Twoje osobiste doświadczenia i obserwacje wpływają na tworzenie atmosfery strachu w twoich opowieściach?
[R.G.S] Obserwacje wpływają na warstwę opisową. W horrorze najbardziej lubię klimat tajemnicy, a odnajduję go w odpowiednim oświetleniu, ciekawej mrocznej scenerii, w pogodzie. Zwyczajni ludzie wolą siedzieć w domu, kiedy jest zimno i z nieba leje deszcz. Ja uważam brzydką pogodę za fascynującą. Podobnie jest z opuszczonymi i zrujnowanymi lokalizacjami. Większość ludzi omija je z daleka, a ja lubię zajrzeć do środka albo przynajmniej dokładnie przyjrzeć się z zewnątrz i uruchomić wyobraźnię.

[ZK] Czy jest jakiś konkretny efekt, jakiego chciałbyś, aby czytelnicy doświadczali po przeczytaniu twoich horrorów?
[R.G.S] To zależy od konkretnego utworu. Czasem stawiam sobie za cel napisanie tekstu, który wciąga. Wtedy wszystko się dzieje szybko, są nagłe zwroty akcji, a warstwa opisowa jest ograniczona. Natomiast kiedy moim celem jest zanurzenie się w nastroju, akcja toczy się powoli, a opisy są nie mniej ważne niż historia. W efekcie powstaje utwór o powolnym tempie i z ciężkim klimatem. To dwa różne style i dwie różne grupy czytelników. Jeśli chodzi o horror, mam wrażenie, że faworyzuję tę drugą, mniej liczną grupę.

[ZK] Wcześniej czy później, każdy pisarz spotyka się z hejtem czy krytyką swojej twórczości. Czy miałeś już takie doświadczenia? Jeśli tak, to, jak sobie z nimi radzisz/poradziłeś?
[R.G.S] Nie poradziłem sobie i właśnie odpowiadam na te pytania z oddziału zamkniętego. A tak serio, to po pierwsze trzeba umieć odróżnić jedno od drugiego. Krytyka może być niemiła, ale to nie czyni z niej hejtu. Z krytyki staram się wyłuskać informację zwrotną. Hejt natomiast uznaję za bezużyteczny i staram się nim nie przejmować.

[ZK] Czy masz jakiś ulubiony cytat lub motto, który inspiruje Cię w trakcie pisania?

Fortis cadere, cedere non potest.

[R.G.S] To maksyma, którą się kieruję. Trafiają się okresy, kiedy trudno zorganizować sobie warunki do pracy i łatwiej byłoby odpuścić. Otworzyć piwo, runąć na kanapę i okłamać samego siebie, że jutro uda się usiąść do pisania. Ale ja nie odkładam na później, ponieważ bardzo lubię doprowadzać swoje projekty do końca.

[ZK] Co oprócz szeroko rozumianego pisania, daje Tobie radość życia?
[R.G.S] Wiele rzeczy. Oczywiście rodzina, czytanie przy lampce brandy, różne eskapistyczne rozrywki. Cieszę się też, kiedy uda mi się namówić któregoś ze znajomych na mordobicie w rękawicach bokserskich albo na szermierkę. Oprócz tego rzeczy trywialne: dobra kawa, widok śniegu za oknem, przyjemności cielesne.

[ZK] Czego w życiu się najbardziej boisz?
[R.G.S] Jestem racjonalistą i ateistą, więc potwory oraz fenomeny paranormalne nie są mi straszne. Obawiam się za to rzeczy realnych i prawdopodobnych, zwłaszcza kataklizmów na dużą skalę. Nie jest to strach, który spędza mi sen z powiek. To raczej świadomość, że wojny i inne nieszczęścia towarzyszą ludziom od początku cywilizacji i wiele się w tej sprawie nie zmieni. Chyba tego właśnie się najbardziej boję, że my ludzie dalej będziemy dla siebie największymi potworami.

[ZK] Czego życzyłbyś sobie w nadchodzącym czasie?
[R.G.S] Pokoju na świecie i stabilności w kraju. O resztę można zadbać samemu.

Fot. R.G. Sawicki
Grafika: Zaczytany Książkoholik


Dodaj komentarz


Czytaj także

O jeden krok za daleko

„O jeden krok za daleko”, Agata Suchocka

Ada jest matką dorastającej córki, zmagającą się z alkoholizmem i wypadkiem, który zdruzgotał jej karierę amazonki i prywatne życie. Egzystująca w enklawie blokowiska na odludziu, nie potrafi uzdrowić swoich relacji z matką i córką. Robert jest „mężczyzną z przeszłością”, skrywającym bolesną tajemnicę, próbującym odkupić winy, którymi sam siebie obarczył


Międzynarodowy Dzień pisarza i pisarek

Międzynarodowy Dzień Pisarza i Pisarek

Choć najpopularniejsze literackie święto przypada 23 kwietnia, kiedy obchodzimy Światowy Dzień Książki, kalendarz podpowiada nam, że literaturę możemy celebrować częściej – i to nie tylko poprzez codzienną lekturę. 3 marca przypada Międzynarodowy Dzień Pisarza i Pisarek, ustanowione w 1984 roku przez PEN Club.