T.S. Tomson

Rozmowa z T.S. Tomsonem


Kto zaraził horrorami pisarza? Czy zajmował się kiedyś produkcją muzyczną? Czego nagminnie szuka w Wikipedii? Jak przyjmuje krytykę? Zapraszam Was do przeczytania rozmowy z autorem książki „Próba sił”.

T.S. Tomson to pseudonim, ale jak nazywa się Pan naprawdę?

Naprawdę nazywam się Tomasz Sablik.

Co zainsporowało Pana do napisania swojej pierwszej książki „Próba Sił”? Skąd taka fabuła?

Nie miałem jakiejś konkretnej inspiracji. Pewnej nocy wyobraziłem sobie dziewczynkę na ośnieżonej drodze. Choć może bardziej to ona pojawiła się sama w mojej głowie. To był początek. Wiedziałem też mniej więcej, jak książka się skończy (choć finalnie skończyła się inaczej niż planowałem). Cała reszta historii pojawiała się już na bieżąco. To był dziwny proces. Teraz w odróżnieniu do „Próby sił” cała moja książka jest już zaplanowana. To znaczy, obraz znowu się pojawił, ten pierwszy, od którego zacząłem, ale cała fabuła jest bardzo przemyślana od początku do końca.

Dlaczego akurat ten gatunek literacki?

Tym gatunkiem zaraził mnie Stephen King. Zresztą jak sięgam pamięcią wstecz, już od młodych lat interesowałem się horrorem. Pamiętam, jak będąc dzieckiem oglądałem jakieś straszne filmy na kasetach VHS, które oglądali poprzedniej nocy rodzice i już wtedy mnie to bardzo wkręciło. Lubię grozę, adrenalinę, lubię się bać. Fascynuje mnie zło.

Jak odbiera Pan krytykę wobec swojej książki?

O, to piękne pytanie! Udzieliłem już kilku wywiadów i nigdzie tego pytania nie było, ale one pojawiły się przed premierą „Próby sił”. Mogę odpowiedzieć na to pytanie: ciężko! Znaczy teraz staram się uważnie przyglądać krytyce. Oddzielam tę konstruktywną od po prostu…idiotycznej. Bo i takie się pojawiły, niestety. Ale taką solidną krytykę przyjmuję do wiadomości (z bólem serca) i wiele z niej wyciągam.

Czy pracuje Pan obecnie nad następną książką?

Tak, obecnie mam już 2/3 swojej następnej książki. Idzie mi to dosyć szybko, bo dostałem trochę wiatru w żagle. Dostałem także więcej czasu do pisania, gdyż mój debiut całkiem fajnie się przyjął. No i w przeciwieństwie do „Próby sił”, tą książkę miałem całą w głowie odkąd zobaczyłem ten jeden obrazek.

Gdzie Pan mieszka? Skąd pochodzi?

Urodziłem się w Bielsku-Białej i tutaj mieszkam od zawszę. I coś czuję, że nie prędko się wyniosę. Kocham to miasto.

Czym się Pan interesuje?

Oj, dużo tego. Kocham muzykę, kiedyś hobbystycznie zajmowałem się nawet jej produkcją. Kocham oczywiście czytać, uwielbiam siedzieć do późna (czasem do rana) i grzebać po Wikipedii haha. Kocham dobre kino. Dużo rzeczy mnie interesuje, stąd właśnie siedzę do rana i czytam np. o chomiku syryjskim i jego kuracji, gdy się przeziębi, chociaż ta wiedza chyba nigdy mi się nie przyda.

Jaki etap tworzenia książki uważa Pan za najtrudniejszy?

Hmmm, osobiście dla mnie to chyba stworzenie wiarygodnych, fajnych postaci. Takich, z którymi się zidentyfikujemy lub do których coś poczujemy. Bardzo zależy mi, by ten element moich książek był jak najbardziej dopracowany.

Czy Polski rynek wydawniczy jest już przesycony książkami? Rok rocznie jest ich wydawanych coraz więcej.

Nie interesuję się tą kwestią. Mam swoich autorów, obserwuję także blogi recenzenckie, którym ufam. Także nawet jeśli rynek jest przepełniony, każdy kto szuka, wygrzebie spośród kiepskich pozycji te dobre. Tak sądzę.

Panu Tomaszowi ślicznie dziękuję za krótki, ale owocny wywiad. Życzę spełnienia marzeń i założeń pisarskich.


Dodaj komentarz


Tagi:

Czytaj także

Wszystkie nasze poplątane ścieżki - Kira Zielińska - zaczytanyksiazkoholik.pl

„Wszystkie nasze poplątane ścieżki”, Kira Zielińska

Siedemnaście lat to wydawałoby się świetny czas dla każdego młodego chłopaka. Ale Reda nie jest jak każdy młody chłopak. Dużo pracuje i czuje się już dorosły – na ojca alkoholika nie może liczyć. Warsztat samochodowy i przyjaciele są dla niego całym światem. Jedyne, o czym marzy, to wyrwać się z tego miasta. I niespodziewanie nadarza się ku temu okazja.


Zaginione arabskie księżniczki

Głęboko poruszająca lektura – „Zaginione Arabskie Księżniczki”

Osobiście uwielbiam książki dotyczące innej kultury niż nasza, pokazujące życie w innych zakątkach świata, a jeśli jeszcze możemy wynieść z niej przestrogę, to jest to wartość dodana do lektury.