Wywiad - Magda Kosińska-Król - Zaczytanyksiazkoholik.pl

Śmiech jako lekarstwo: rozmowa z Magdą Kosińską-Król, Autorką „Antidotum. Historia amerykańskich seriali komediowych”


W świecie pełnym sitcomowych śmiechów, Magda Kosińska-Król zanurza się głęboko w historii amerykańskich seriali komediowych. W wywiadzie opowiada o korzeniach swojej pasji literackiej. „Antidotum” to nie tylko studium, lecz także fascynująca podróż przez światy sitcomów, które, jak mówi Autorka, stanowią swoiste antidotum na trudności społeczne. Przez pryzmat tej rozmowy odkrywamy nie tylko pasję Autorki do tematu, ale również jej nadzieje i marzenia związane z wpływem, jaki jej książka może mieć na czytelników. Gorąco zapraszam do przeczytania rozmowy.


[Zaczytany Książkoholik] Skąd pomysł na napisanie książki pt. „Antidotum. Historia amerykańskich seriali komediowych”? Czy jest jakaś konkretna historia, która zainspirowała Panią do jej napisania?
[Magda Kosińska-Król] Lubię mówić, że po prostu szukałam wymówki, by móc bez wyrzutów sumienia oglądać sitcomy. To jednak nie do końca prawda. Miałam kiedyś do napisania krótki artykuł o historii amerykańskich sitcomów. Znałam wówczas tylko te najsłynniejsze, a nie chciałam się do nich ograniczać. Robiąc research, trafiłam na serial „The Mary Tyler Moore Show”, potem na film dokumentalny o Mary Tyler Moore i pomyślałam, po raz pierwszy, że seriale komediowe to więcej niż rozrywka, a ich twórcy to swego rodzaju pionierzy. Fascynacja biografią i artystyczną drogą Mary to za mało na książkę, przynajmniej dla polskich czytelników. Wkrótce odkryłam Normana Leara, chyba najważniejszą postać w historii amerykańskiej telewizji. To jego seriale pokazały mi, że komedia może być antidotum na problemy społeczne, a idea napisania książki o sitcomach przestała wydawać się absurdalna.

[ZK] „Antidotum. Historia amerykańskich seriali komediowych” to głębokie studium historii amerykańskich seriali komediowych. Który z seriali, o których pisze Pani w swojej książce, jest dla Pani najważniejszy/który Pani najbardziej lubi?
[MKK] Moim ulubionym serialem jest „Frasier”. Mogę go oglądać w nieskończoność. Mówię o serialu z lat 1993-2004. Sequel mnie fizycznie boli. Kiedy oglądam „Kroniki Seinfelda”, nie tylko zachwycam się humorem obserwacyjnym, ale też odpowiada mi brak cukierkowatości, sentymentalizmu. Jest w tym sitcomie coś allenowskiego. Serialem, który mnie niesamowicie poruszył, było dzieło wspomnianego Normana Leara – „Maude”. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak lubię satyrę. Nie przypuszczałam, że tyle trudnych tematów można poruszyć w komedii. To po prostu niewiarygodne. No, a jeśli ktoś mnie prosi o polecenie „jednego sitcomu, który trzeba obejrzeć przed śmiercią”, to zawsze mówię: „MAS*H”.

[ZK] Którą postać z amerykańskich seriali komediowych lubi Pani najbardziej, dlaczego i za co?
[MKK] Trudno wybrać jedną postać. Uwielbiam Maude Findlay z „Maude” i „Sokole Oko” Pierce’a, czyli protagonistę „MAS*H”, ale wygrywa Ron Swanson z „Parks and Rec”.

[ZK] Jakie odczucia towarzyszą Pani z chwilą postawienia ostatniej kropki w książce? Jak długo trwał „proces twórczy” i research nad „Antidotum. Historia amerykańskich seriali komediowych”?
[MKK] Kończąc książkę, czułam ulgę. To był długi i męczący proces twórczy. Ilość informacji i wniosków chwilami mnie przytłaczała. Research trwał od 2020 roku, samo pisanie to ponad pół roku, potem jeszcze wiele tygodni pracy z redaktorką.

[ZK] Czy może podzielić się Pani z nami jakąś szczególną anegdotą związaną z procesem tworzenia „Antidotum. Historia amerykańskich seriali komediowych”?
[MKK] Mój pięcioletni wówczas syn znalazł odpowiedź na pytanie, które zadawałam sobie od lat: dlaczego ludzie tak kochają „Przyjaciół”. Powiedział: „To proste. Bo oni (bohaterowie) są szczęśliwi”.

[ZK] Powieści, w jakim gatunku literackim nigdy by Pani nie napisała i dlaczego?
[MKK] Na pewno nie napisałabym romansu. Nie czuję, nie rozumiem tak zwanej „literatury kobiecej”. Cenię dobre fantasy, ale nie umiałabym tworzyć fantastycznych światów. Lubię poznawać i porządkować fakty. Piszę i czytam literaturę faktu, z pewnymi wyjątkami. Mam jeden powieściowy plan, ale i tak podejdę do tego, jak do reportażu. Taka natura, reporterska.

[ZK] Jak duże znaczenie ma tytuł i okładka książki?
[MKK] Bardzo duże. To magnesy. Zwłaszcza tytuł jest istotny, musi zaintrygować.

[ZK] W jaki sposób chciałaby być Pani postrzegana przez swoich Czytelników?
[MKK] Bardzo interesujące pytanie! Marzy mi się, żeby Czytelnicy docenili mój research i wnioski. Chciałabym, żeby moje książki skłaniały ich do własnych przemyśleń. Mam cichą nadzieję, że kiedyś moje nazwisko będzie kojarzone z dobrymi reportażami.

[ZK] Które z osiągnięć twórczych dało Pani największą satysfakcję i dlaczego?
[MKK] Jak na razie „Antidotum”. Moja pierwsza książka, choć nie mogę powiedzieć, że się jej wstydzę, była raczej zabawą w pisanie. Mam nadzieję, że najlepsze dopiero przede mną.

[ZK] Czy ma Pani jakiś ulubiony cytat lub motto, który inspiruje Panią w trakcie pisania?
[MKK] Mam motto, które inspiruje mnie zawsze, bez względu na okoliczności: „Jeśli marzysz o lataniu, nie zaczynaj od latania, najpierw naucz się chodzić”.

[ZK] Co daje Pani radość życia?
[MKK] Powinnam powiedzieć, że syn i pies, ale oni mi dają szczęście. Radość życia dają mi podróże.

[ZK] Czego w życiu się najbardziej Pani boi?
[MKK] Nieuleczalnych chorób.

[ZK] Czego życzyłaby sobie Pani w nadchodzącym czasie?
[MKK] Udanego odpoczynku w Danii. No i oczywiście wyprzedania całego nakładu „Antidotum”.

Fot. Magda Kosińska-Król
Grafika: Zaczytany Książkoholik


Dodaj komentarz


Czytaj także

Rozmowa z Mariuszem Kaniewskim

Zapraszam Was do przeczytania niezwykle interesującej rozmowy z Mariusz Kaniewski Profil Autorski, autorem książki „Kolumb A.D. 2100”. Dowiecie się z niej m.in. jakimi wartościami w życiu kieruje się p. Mariusz, jaki wpływ wywarły na Niego takie pozycje jak: „Avatar” czy „Imię Róży” oraz w jaki sposób godzi ze sobą życie rodzinne, zawodowe i pasję, którą jest pisanie.


Trudna radość-Magdalena Kawka-zaczytanyksiazkoholik.pl

„Trudna radość”, Magdalena Kawka

Jest rok 1947. Tęsknota za Lwowem nie opuszcza Lindnerów, wciąż wracają myślami do minionych czasów, które pamięć zaczyna nieco idealizować. Zwłaszcza że życie w Gryfowie nie jest łatwe. Po stracie Jakuba rodzinie przyjdzie pożegnać Mariannę i wydaje się, że wraz z jej śmiercią świat rozpadł się na kawałki, które trzeba mozolnie poskładać w całość.