Inkbook-recenzje książek

Dlaczego zdecydowałam się sięgnąć po czytnik e-booków inkBOOK Calypso Plus?


Dla odmiany postanowiłam przetestować inkBOOKa, czyli popularny czytnik e-booków, aby sprawdzić, czy urządzenie tego typu będzie spełniało oczekiwania takiego mola książkowego jak ja… inkBOOK Calypso Plus – bo o tym urządzeniu mowa – ma sporo zalet, ale w mojej subiektywnej ocenie nie brakuje mu również wad, choć tych jest jak na lekarstwo. W poniższej recenzji podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami, po niemal trzech tygodniach użytkowania urządzenia.

Pytanie na dzień dobry – dlaczego w ogóle zdecydowałam się sięgnąć po czytnik e-booków? Przyczyna jest bardzo prosta, w moim domu zaczyna mi zwyczajnie brakować miejsca na książki. Dostawianie kolejnych regałów nie rozwiązuje problemu w dłuższej perspektywie czasu i, mimo iż najchętniej zgromadziłabym pod dachem wszystkie książki świata, to przestrzeń, jaką trzeba byłoby na ten cel wygospodarować, byłaby niewyobrażalnie wielka.

I tutaj z pomocą przychodzi udogodnienie, jakim jest czytnik e-booków. Podstawowa korzyść, jaka wynika z posiadania urządzenia tego typu, to gromadzenie na niewielkiej powierzchni tysięcy elektronicznych książek co stanowi rozwiązanie problemu z posiadaniem większej ilości ulubionych tytułów, choć te, po które sięgam po raz wtóry i tak staram się mieć w wersji papierowej.

Obsługuje najważniejsze standardy tekstu (DOC, EPUB, FB2, HTML, MOBI, PDF (DRM), RTF, TXT), ma polskie menu, jak również obsługę zabezpieczeń DRM. Posiada łączność Bluetooth i Wi-Fi. Dodatkową zaletą jest wyświetlacz E Ink, który uprzyjemnia czytanie dowolnych e-plików tekstowych. Tym bardziej że nie rozpraszają reklamy, ponieważ ich nie ma. Dla pełnej funkcjonalności dostępny jest czytnik kart pamięci i złącze microUSB.

Czytnik inkBOOK oprócz gromadzenia w jednym miejscu wielu książek posiada wiele innych cech, na które warto zwrócić uwagę. Przede wszystkim o potencjale urządzenia świadczy integracja z polskimi serwisami ebookowymi, np. Legimi, Empik Go, Virtualo, Ebookpoint, czy Publio. Po zarejestrowaniu konta na którymkolwiek z nich mamy do eksploracji naprawdę pokaźne biblioteki, gdzie z pomocą wyszukiwarki można szybko i sprawnie odnaleźć interesujący nas tytuł. Do tego zyskujemy dostęp do prenumerat ulubionych e-gazet i e-magazynów, a najnowsze wydania są automatycznie dodawane do biblioteki. Menu i nawigacja w języku polskim powodują, że poruszanie się po interfejsie jest proste i intuicyjne. Opcji naprawdę nie ma zbyt wiele, więc jak dla mnie takie uproszczenie to duża korzyść.

O ile sama pamięć jest w zupełności wystarczająca, o tyle mam nieco zastrzeżenia do płynności działania urządzenia. Nie mam tutaj na myśli kartkowania elektronicznych stron e-książki – bo ten proces przebiega bez zarzutu, ale samego poruszania się po menu czytnika. W mojej skromnej ocenie reakcja na kliknięcie określonej funkcji mogłaby być ciut szybsza. Jednak warto wspomnieć, że mniejsza responsywność ekranów E Ink w czytnikach jest zupełnie normalna. Czas reakcji E Ink jest mierzony w ułamkach sekundy, tak aby atrament w żelu (który jest głównym komponentem tej technologii) miał czas na przemieszczenie.

Uruchomienie inkBOOKa następuje po 5-sekundowym przytrzymaniu włącznika na spodniej części urządzenia. To zaleta bowiem unikamy tym samym przypadkowego włączenia i niepotrzebnego zużycia baterii. Kilka dodatkowych sekund i naszym oczom ukazuje się menu z biblioteką posiadanych książek. Z tego poziomu (strony głównej) mamy dostęp do różnych aplikacji, wspomnianych wcześniej platform czy też możemy personalizować podstawowe funkcje urządzenia.

Bardzo fajną opcją jest możliwość ustawienia poziomu jasności ekranu lub temperatury barwowej światła. Sprawdza się to przede wszystkim, jeśli czytamy w łóżku przed snem. Wzrok się nie męczy, nie ma potrzeby czytania przy świetle nocnej lampki, a Wasza „druga połowa” ma przez to większy komfort zasypiania. Myślę, że każdy Książkoholik doceni taką funkcjonalność.

Warto także wspomnieć dwa słowa o baterii. Technologia, w jakiej został wykonany ekran E Ink w inkBOOK Calypso Plus, daje możliwość przeczytania więcej niż jednej książki na pojedynczym ładowaniu. W przeciwieństwie do tabletów i smartfonów – czytnik ebooków zużywa energię tylko podczas przewracania strony. Ponadto, aby wydłużyć czas pracy urządzenia, można wyłączyć w trakcie czytania, chociażby funkcje korzystania z WiFi. Praktycznie rzecz ujmując, nie miałam problemu z rozładowaniem się czytnika w trakcie korzystania. Samo ładowanie jest szybkie i podłączenie inkBOOKa na noc do źródła zasilania powoduje, że od rana możemy go na spokojnie zabrać ze sobą w plener.

Jak już jesteśmy przy menu, warto wspomnieć, że urządzenie ma możliwość łączenia się przez Bluetooth oraz z siecią WiFi. Dzięki temu mogłam przesłać na inkBOOKa książki, które w formacie PDF posiadałam na tablecie. Oczywiście, inkBOOK otwiera inne popularne formaty: ePUB, PDF, Mobi i więcej, ale z wersji elektronicznych, które udało mi się zgromadzić dotychczas, wszystkie posiadałam w formacie PDF. Przesyłanie książek jest proste – urządzenie ma przypisany unikalny adres e-mail, na który wysyłamy e-booka jako załącznik. Jeśli czytnik jest podłączony do sieci WiFi, książki po chwili znajdują się w naszej bibliotece na urządzeniu. Teraz mogę po nie sięgnąć i czytać w znacznie bardziej komfortowy sposób. Za to duży plus.

Co ciekawe, inkBOOK oferuje również możliwość słuchania audiobooków. Tych z kolei jest również spora ilość w dostępnych platformach. Osobiście preferuję tekst, natomiast jeśli ktoś z Was lubi słuchać książki i taka forma odbioru mu odpowiada, to opcja jest i to warto podkreślić.

I teraz najważniejsze – jak mi się czytało na tym urządzeniu?… Krótko mówiąc – fajnie! Jak już wspominałam, dużo czasu poświęcam na książki wieczorami, dlatego istotne jest, aby czytnik nie męczył oczu i ten cel został uzyskany. Producent zapewnia również o komforcie czytania nawet w pełnym słońcu i – za to również duży plus. Tekst czytany w świetle słońca wygląda niezwykle wyraźnie, a ekran nie razi. Nie miałam wprawdzie okazji spędzić z czytnikiem zbyt dużo czasu na dworze, bo to jeszcze nie ta pogoda, ale padające na ekran promienie słońca wcale nie przeszkadzają w odbiorze lektury. Jestem więc przekonana, że inkBOOK będzie świetnym towarzyszem podróży i spędzania przyjemnie wolnego czasu poza domem. Warto przy tym dodać, że urządzenie jest lekkie – waży bowiem 155 gramów i z powodzeniem zmieści się do torebki lub nieco większej kieszeni. Jego wysokość nie przekracza 16 cm, czyli podobnie do wymiarów książek kieszonkowych. Jest zatem niewielki i przy tym bardzo poręczny.

Przerzucanie stron e-książki na czytniku jest wygodne i szybkie. Brak reklam i powiadomień nie przerywa lektury i w pełni pozwala się cieszyć książką. Do dyspozycji mamy cztery programowalne przyciski, do których możemy przypisać kilka dostępnych funkcji. Mimo iż jestem przyzwyczajona do kartkowania papieru i czerpię z tego dużą przyjemność, wiem, że nie zawsze i nie wszędzie dam radę zabrać ze sobą swoje ulubione książki lub te nowe, które pochłaniam dość szybko i w dużych ilościach. Do inkBOOKa można się szybko przyzwyczaić i rozwiązuje on problem natury logistycznej.

Niezwykle ważną cechą urządzenia jest wbudowany tłumacz Google Translate. To powoduje, że zdecydowanie chętniej sięgnę po literaturę anglojęzyczną autorów, których książki nie zostały przetłumaczone na nasz rodzimy język. Sam tłumacz Google może nie jest idealny, ale zdecydowanie ułatwia rozumienie i będzie stanowił duże ułatwienie dla osób, które, chociaż w stopniu podstawowym język angielski znają. To znacznie poszerza horyzonty książkowe, a i niezaprzeczalnie wnosi wkład w naukę języka obcego, niekoniecznie angielskiego.

Dużym ułatwieniem jest również opcja powiększenia czytanego tekstu. Jeśli macie problem z małym drukiem, inkBOOK Calypso będzie dla Was odpowiedni. Rozmiar czytanego fontu można dowolnie powiększać i dostosowuje się on do wielkości 6-calowego ekranu. To sprawia również, że czytnik będzie odpowiednim pomysłem na prezent dla osób starszych, które kochają czytać książki. Wielkość liter i kształt czcionki będą one w stanie dostosować do swoich potrzeb. To naprawdę duża wygoda.

Reasumując – warto mieć inkBOOK Calypso Plus na swoim biurku. Niezastąpiony w podróży, lekki, poręczny i oferujący dodatkowe, dedykowane czytelnikom funkcje. Jak już wspomniałam, jestem molem książkowym i dla mnie papier to rzecz święta. Faktura papieru, jego zapach, forma oprawy i czasami nietuzinkowa okładka – to są aspekty, które sprawiają mi ogromną radość i których nie zastąpi żaden czytnik e-booków. Warto jednak pamiętać rzecz zasadniczą, że takie urządzenie nie ma na celu zastępować wspomnianych kwestii, a uzupełnić naszą pasję o nowe możliwości, sprawić, że po dowolny tytuł książkowy sięgamy, kiedy chcemy i gdzie chcemy. Radość z samego czytania nie jest wcale mniejsza. Jestem przekonana, że moja biblioteka e-booków z czasem przerośnie tę, którą zgromadziłam ze zwykłymi książkami. I choć z pewnością nie przestanę kupować książek drukowanych, to zdecydowanie na półkach gromadzić będę te, do których będę czuła większy sentyment.

Zdjęcia: Zaczytany Książkoholik


Dodaj komentarz


Czytaj także

Mika Modrzyńska - wywiad - zaczytanyksiazkoholik.pl

O pisaniu, inspiracjach, ulubionych książkach i autorach z Miką Modrzyńską

W rozmowie z Miką Modrzyńską, autorką ostatnio wydanej powieści pt. „Cypek”, odkrywamy tajniki jej literackiej drogi. Mika opowiada nam o swojej niespodziewanej przemianie z zapalającej się z lektury w pisarkę o niebanalnym podejściu do tworzenia. Rozmawiamy o źródłach inspiracji, pracy nad bohaterami oraz o jej przyszłych projektach.


Blog książkowy - Podsumowanie czytelnicze – grudzień 2023 - zaczytanyksiazkoholik.pl

Podsumowanie czytelnicze – grudzień 2023

2 stycznia Nowego 2024 Roku … Rok 2023 minął zaskakująco szybko. Większość z Was zna mnie na tyle, że wie, iż nie jestem fanką zamieszczania podsumowań czytelniczych związanych z całym rokiem. Jak rokrocznie Wam zaznaczam, każdy czyta w innym tempie, inny rodzaj literatury. Jedni bardziej wymagającą, inni lżejszą. Nie ważne ile książek w ciągu roku przeczytaliśmy, ważne, że w ogóle po nie sięgamy.