
Magdalena Jasny
Autorka Magdalena Jasny to grafik, ilustrator, a ostatnio – pisarka. Przez wiele lat współpracowała z redakcją dziecięcą TVP. Była panią Kredką w „Ciuchci” domisią Magdą w „Domisiach” i po prostu Magdą w programie „Mama i ja”. Z niesłabnącą energią zajmuje się twórczością dla dzieci. Do tej pory tylko ilustrowała książki (Przygody Wiercipiętka, kolekcja Domisie, Niegrzeczniaki, Japonia jaka jest, Bajki Misia i Margolci, Opowiadania z trzeciego piętra i wiele innych). Współpracowała też z czasopismami dziecięcymi (Miś, Świerszczyk, Ciuchcia, itd.) tworząc gry planszowe, rebusy, łamigłówki, kolorowanki, labirynty itp. Teraz z nowo odkrytą pasją rozpoczęła przygodę z literaturą.
„FarMagię” napisała dla swojej córeczki – Tereski. To ona była pierwowzorem głównej bohaterki książki, choć tak naprawdę może nią być każda dziewczynka kochająca zwierzęta.
„Farmagia” to miejsce magiczne. Jest to farma, a właściwie lecznica dla czarodziejskich stworzeń. Przybywają do niej ranne jednorożce, chore pegazy, chimery, feniksy i gryfy. Czasem pobliskim strumieniem przypływa syrena, która ma problemy z łuszczącą się łuską albo morskie hipokampy, spragnione soczystych owoców. Farmagią opiekują się elfy. Problem w tym, że nie znają się za bardzo na leczeniu – uważają, że ludzie robią to lepiej. Od wieków więc zatrudniają Opiekunki – dziewczynki, które uzdrawiają chore magiczne istoty i dbają o nie.
Źródło: Magdalena Jasny
Dodaj komentarz
Czytaj także

Zaskakująco dobry debiut! – „629 kości”, M.M. Perr
Profesor Szklarski zawsze dbał o bezpieczeństwo swoich uczniów. Od dwudziestu lat organizował wycieczki maturalne w to samo miejsce i o tej samej porze. Bieszczady. Niestety jak to często w górach bywa, warunki pogodowe potrafią ulec zmianie z minuty na minutę. Zgubili drogę. Zeszli ze szlaku. Chcąc schronić się przed burzą śnieżną włamali się do napotkanej po drodze chaty. Rozglądając się po niej, natrafili na pokój, w którym znajdowały się skrzynki a w nich kości

„Pięć Stawów. Dom bez adresu”, Beata Sabała-Zielińska
Do Pięciu Stawów nie dojedziesz. I nie zawsze dojdziesz! Tu wciąż warunki dyktuje natura. To najwyżej położone schronisko PTTK w polskich Tatrach, a jednak rezerwacje robi się z rocznym wyprzedzeniem… bo przecież to legendarna „Piątka”.