zaczytanyksiazkoholik.pl, Cóż innego mogłabyś zrobić, Matko!, Erzsi Sándor

Trud wychowania niepełnosprawnego dziecka w „Cóż innego mogłabyś zrobić, Matko!”, Erzsi Sándor


„Wyjątkowe dzieło prozy dokumentalnej, którego bohaterowie, w dwugłosie, przedstawiają swoje losy – ociemniałego od urodzenia dziecka i przygotowującej je do aktywnego życia matki.”

„Cóż innego mogłabyś zrobić, Matko!” to historia rodziny Erzsi Sándory, której jedno z dzieci jest ociemniałe. Tomi jest drugim dzieckiem Erzsi. Córeczka od początku była okazem zdrowia. Kiedy tylko urodził się chłopiec, kobieta czuła, że coś z jej synem jest nie tak. Mimo iż u syna zauważyła drgające gałki oczne i kocie oczy, lekarze ją uspokajali, dziecko w końcu otrzymało 10 punktów w skali Apgar. Jej mąż lekarz, też nie widział niczego niepokojącego w swoim synku. Erzsi tłumaczyła to sobie, że może dziecko jest zmęczone porodem, w końcu przyszło na świat siłami natury. Niestety z upływem dni sytuacja nie ulegała poprawie.

Erzsi Sándor w swojej książce pokazuje siłę i upartość. Dążyła do poznania prawdy, gdyż nie tyle, ile nie ufała zapewniającym ją lekarzom, że z synkiem jest wszystko w porządku, ale bardziej wierzyła temu, co widzi i matczynemu instynktowi. I nie myliła się. Jej upartość to potwierdziła.

No proszę! Niewielu okulistów ma okazję zobaczyć w swojej karierze coś takiego! Niesamowite! To całkowita aniridia!

Robi wszystko, co tylko może, aby jej synkowi żyło się dobrze. Jego przypadłość jest prawie tak rzadka, jak trafienie piątki w lotto. Czytając, poznajemy zmagania i trud wychowania Tomiego. Głos zabiera również sam Tomi, w końcu to on jest tutaj głównym bohaterem. Dzięki zastosowaniu dwugłosu poznajemy życie ociemniałego chłopca oczami jego matki, ale również jego samego. Rodzicom zajęło kilka lat, zanim pogodzili się z chorobą synka. Erzsi często zadawała sobie pytanie: „Dlaczego ja?”. Dlaczego akurat to ja jestem tak wyjątkowa i ważna, że los obdarował mnie dzieckiem z aniridią?. Z czasem zrozumiała, że to nie jest prezent dla niej czy ojca chłopca, ale dla samego dziecka. To on go otrzymał i musi coś z tym zrobić. Sztuką było, aby choroba syna nie postępowała i kiedy to się udawało, można było mówić o wygranej.

Ta lektura uczy więcej niż niejeden bestseller literatury motywacyjnej. Ludziom, których dotknęła niepełnosprawność, daje wsparcie i pokazuje drogę do normalnego życia, zaś tych, dla których los był łaskawy, uczula na otoczenie i ludzi w potrzebie.

Widzimy obraz matki, która walczy oto, aby jej syn miał dobre życie, był samodzielny, wykształcony, wartościowy. Aby nie użalał się nad swoim losem, gdyż są dzieci w o wiele gorszej sytuacji. Stawiała wyzwania przed synem, starała się go nie wyręczać. Nie postąpiła tak, jak sugerowała jej matka. W trakcie czytania książka wywołuje wiele emocji: złość, strach, obawę, ale również śmiech i radość. Erzsi Sándor nie należała do matek, które wyręczają swoje dzieci. Dzięki niej syn wyrósł na samodzielnego i spełniającego swoje marzenia mężczyznę. Proza dokumentalna ma w sobie to coś, coś co pozwlala nam spojrzeć na życie od innej strony. Zachęcam Was z całego serca do przeczytania tej książki.



Tytuł: Cóż innego mogłabyś zrobić, Matko!
Tytuł oryginału:
Autor: Erzsi Sándor
Gatunek: dokument
Wydawnictwo: Studio Emka
Data wydania: 16-11-2021
Ilość stron: 248
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena rynkowa: 39,00 zł
Tłumaczenie: Klara Anna Marciniak


Dodaj komentarz


Czytaj także

czego uczą nas zwierzęta, zaczytanyksiazkoholik.pl

„Czego uczą nas zwierzęta?”, Danielle MacKinnon

Głęboko i intuicyjnie pracując ze zwierzętami od niemal 20 lat, medium Danielle MacKinnon zdobyła mądrość, którą się dzieli, przeplatając pomocne narzędzia i techniki z osobistymi historiami jej klientów, krok po kroku wprowadzając czytelnika na drogę osobistego rozwoju poprzez słuchanie tego, co ma mu do przekazania jego zwierzę.


Wściekła skóra

„Wściekła skóra” – tego się nie spodziewałam

W niedalekim czasie jest to moja kolejna książka związana z Polakami pracującymi za granicą. Tym razem mamy do czynienia z Holandią – Noord Riesen. Już dawno nie słyszałam określenia „kuku na muniu”.