Anna Olszewska - WYWIAD, zaczytanyksia

Dlaczego Anna Olszewska przespała premierę swojej pierwszej powieści „Moja irlandzka piosenka”?


Kiedy zrodził się pomysł na „Dziewczynę z fotografii”? Co oprócz pisania daje autorce radość życia? Czego możemy wyczekiwać w najbliższym czasie? Jakimi wartościami kieruje się pisarka w życiu? Czy ma jakiś autorytet? To wszystko i wiele więcej znajdziecie w poniższej rozmowie z Anną Olszewską. Gorąco zachęcam do lektury.

[Zaczytany Książkoholik] Czy pamięta Pani, co spowodowało, że chwyciła Pani za „pióro” i zaczęła tworzyć pierwsze literackie dzieło?

[Anna Olszewska] Pamiętam taki moment, gdy siedziałam w autobusie, jadąc do miejscowości, w której mieszkał mój przyszły mąż i zaczęłam przyglądać się współpasażerom, tworząc w głowie historie z ich udziałem. Potem spisałam je na kartce i dałam do przeczytania swojej babci, która uwielbiała czytać. Byłam wtedy w liceum i myślę, że to była moja pierwsza myśl, że pisanie sprawia mi frajdę. Natomiast moment, gdy zaczęłam pisać „Moją irlandzką piosenkę” był zupełnie nieprzemyślany. Po prostu pewnego przedpołudnia siadłam przed komputerem, a słowa zaczęły płynąć niepowstrzymanym strumieniem.

[ZK] Kiedy i w jakich okolicznościach narodziła się Pani pasja do pisania książek?

[AO] Zawsze uwielbiałam czytać. Książka była moją odpowiedzią na nudę. Miałam swoich literackich idoli i zawsze czytałam książki „autorami”. Po prostu wsiąkałam w styl pisania konkretnego autora i musiałam przeczytać wszystko, co stworzył. Być może ta obsesja na punkcie warsztatu pisarskiego sprawiła, że zaczęłam myśleć o pisaniu.

[ZK] 13 kwietnia 2021 r. to data premiery książki „Dziewczyna z fotografii”. Jakie emocje towarzyszą w związku z premierą powieści? Czy są one takie same jak w przypadku wydania pierwszej powieści?

[AO] O ironio ciężko o nich pisać. Radość, lęk, ekscytacja, oczekiwanie, niecierpliwość. Mnóstwo, mnóstwo uczuć, które sprawiają, że czas nagle przyspieszył. W każdym razie jest fantastycznie – w końcu autor karmi się emocjami. A różnica między tą książką a debiutem jest taka, że premierę „Mojej irlandzkiej piosenki” właściwie przespałam. Byłam jeszcze zupełnie zielona i nie miałam pojęcia z czym wiąże się wydanie książki. Prawdę mówiąc, myślałam, że pójdę do księgarni i po prostu zobaczę swoją książkę na półce, a okazało się, że jest jeszcze kwestia promocji, więc pierwsze recenzje i kontakt z blogerami zupełnie mnie zaskoczyły.

[ZK] Czy któraś z postaci z Pani książek jest Pani wyjątkowo bliska?

[AO] Najbardziej lubię chyba postacie drugoplanowe. To są takie perełki, o które można szczególnie zadbać, mimo że nie błyszczą na pierwszym planie. W Dziewczynie taką postacią jest na przykład Mathis. Uwielbiam jego nonszalanckie podejście do życia. Mogłabym się niejednego od niego nauczyć.

[ZK] „Dziewczyna z fotografii” to piękna historia o uczuciach i realizowaniu marzeń. Dlaczego główną bohaterką została baletnica? Jak wyglądał research związany z tą tematyką? Czy zagłębienie się w temat baletu okazało się trudniejsze, niż się Pani spodziewała?

[AO] Pomysł na Dziewczynę zrodził się w mojej głowie, gdy siedziałam w pokoju mojej córki, która tańczyła wokół mnie do płyty z muzyką poważną dla dzieci. To wtedy pomyślałam, że każda mała dziewczynka ma przez chwilę taką myśl, żeby zostać baletnicą. Wtedy też napisałam pierwsze sceny do książki. Do reaserchu przyłożyłam się wyjątkowo solidnie, dlatego że o balecie nie miałam absolutnie żadnego pojęcia. Przeczytałam więc kilka książek dotyczących baletu, obejrzałam tysiące lekcji baletu na youtube, a także obserwowałam blogi prowadzone przez baletnice. Można więc powiedzieć, że przesiąkłam baletem na dobre.

[ZK] Jak czytelnicy odbierają Pani twórczość? Jak sobie Pani radzi z ewentualną krytyką?

[AO] Myślę, że odzew na moje książki jest bardzo pozytywny i raczej nie musiałam do tej pory mierzyć się z jakąś wyjątkowo miażdżącą krytyką. Czy jestem na nią odporna? Czas pokaże.

[ZK] Kto Panią inspiruje do pracy twórczej?

[AO] Nieustannie moje dzieci. Uwielbiam tę dziecięcą wiarę w to, że jeżeli człowiek coś sobie wymyśli, to na pewno się spełni. Szkoda, że gdzieś w drodze do dorosłości ta wiara umyka. Poza tym zawsze inspiruje mnie muzyka. Czerpię z niej pełnymi garściami. Czasami konkretny utwór pomaga zbudować mi scenę w książce.

[ZK] „Z wykształcenia prawniczka, z zamiłowania pisarka” – jak łączy Pani ze sobą te dwa obszary?

[AO] Nie tyle łączę, co bardzo skrupulatnie oddzielam. Jest czas na prowadzenie kancelarii i czas na pisanie. Czasami bywa to trudne, ale dla chcącego nic trudnego.

[ZK] Jakimi wartościami kieruje się Pani w życiu?

[AO] Poczucie humoru, szczerość i dystans to cechy, których szukam w ludziach i mam nadzieje, że charakteryzują również mnie. Poza tym uważam, że najważniejsza w życiu jest pasja. Człowiek bez pasji lub taki, który boi się ją zrealizować swoje marzenia, żyje tylko częściowo.

[ZK] W jakich warunkach pisze się Pani najlepiej? Czy wenie twórczej sprzyja jakiś konkretny klimat, miejsce, pora dnia, etc.?

[AO] Z trójką dzieciaków i w czasach pandemii można śmiało powiedzieć, że piszę wtedy, gdy mam, choć chwilę spokoju. Czas i miejsce nie grają wtedy roli. Nie mam jakiegoś konkretnego miejsca, w którym pisze mi się lepiej. Mam też dosyć podzielną uwagę, więc czasami udaje mi się usiąść do klawiatury w miejscu, w którym moje dzieci akurat mają najlepszą zabawę.

[ZK] Co oprócz pisania daje Pani radość życia?

[AO] Muzyka, jedzenie, joga.

[ZK] Teraz „Dziewczyna z fotografii”. Czego możemy wyczekiwać w najbliższym czasie?

[AO] Skończyłam jakiś czas temu książkę, w której bohaterka również boryka się z niepełnosprawnością. Tym razem akcja przenosi się do Trójmiasta i mam nadzieję, że ta książka dotrze wprost do serc czytelników, bo dla mnie jest bardzo ważna i szczególnie mi bliska. Czekam na pierwsze recenzje, które mam nadzieję, potwierdzą moją opinię.

[ZK] Który moment w pisaniu książki jest dla Pani najtrudniejszy?

[AO] Myślę, że przy każdej książce jest inaczej. Z Dziewczyną to było tak, że miałam już napisane ponad połowę powieści i nagle ogarnęła mnie niemoc twórcza. Wtedy moja siostra wymyśliła, żebym poszła na kurs pisania, pogadała z ludźmi i może znowu się uruchomię. I tak właśnie się stało. Do tego stopnia, że jedna z postaci, która w pierwszej wersji była pierwszoplanową, otrzymała ostatecznie jedną scenę. Może to więc był ten punkt, który sprawił, że nie mogłam „pójść dalej” z książką?

[ZK] Czy ma Pani jakiś autorytet? Jeśli tak, to kto nim jest?

[AO] Pisarsko na pewno Stephen King. Ilość światów, które wymyślił jest godna pozazdroszczenia.

[ZK] Czy w obecnym czasie, kiedy miesięcznie wydaje się ogromne ilości książek (mniej lub bardziej wartościowych) trudno się przebić i dotrzeć do ostatecznego czytelnika?

[AO] Myślę, że to pytanie, na które powinien odpowiedzieć wydawca. W końcu to na jego barkach spoczywa ciężar wypromowania książki, natomiast w czasach mediów społecznościowych świat tak bardzo się skurczył, że każdy jest teraz na wyciągnięcie ręki. Można pokazywać czytelnikom swój mały świat, można podglądać inne, szukając inspiracji do kolejnych książek.

[ZK] Tradycyjnie: Czego mogę Pani życzyć?

[AO] Dodruków.


Fot. Anna Olszewska
Grafika: Zaczytany Książkoholik


Dodaj komentarz


Czytaj także

Sąsiad-Lisa Gardner-zaczytanyksiazkoholik.pl

Zabójstwo, porwanie czy ucieczka? – „Sąsiad” autorstwa Lisy Gardner

„Kobieta, która niespodziewanie znika. Dziecko, które widziało zbyt wiele.” Jason, Sandra oraz ich córeczka na pozór wiodą zwyczajne życie. On pracuje jako dziennikarz, ona jest nauczycielką w szkole. Mąż po powrocie do domu odkrywa, że zaginęła jego żona.


Blog książkowy - Dotknąć gwiazd - Zula Ankanon - zaczytanyksiazkoholik.pl

Książka, która zapada w pamięć – „Dotknąć gwiazd”, Zula Ankanon

Książka „Dotknąć gwiazd” autorstwa Zuly Ankanon to poruszająca i wciągająca historia, która po przeczytaniu pozostawia moc emocji. Ta powieść łączy ze sobą różne wątki, takie jak przestępczość, sława w mediach społecznościowych, relacje rodzinne czy walka o odnalezienie sensu życia.