Anna Płowiec - wywiad, zaczytanyksiazkoholik.pl

Kiedy możemy spodziewać się kolejnej powieści autorstwa Anny Płowiec?


Z rozmowy z Anną Płowiec dowiecie się m.in. kto autorkę inspiruje do pracy twórczej, czy ma jakiś autorytet, czy np. to, który moment w pracy nad książką jest najtrudniejszy? Zapraszam do lektury.

[Zaczytany Książkoholik] W jakich okolicznościach zrodził się pomysł na napisanie i wydanie pierwszej powieści?

[Anna Płowiec] Podczas poszukiwania pomysłu na siebie i swoją pisarską drogę zdecydowałam się na warsztaty kreatywnego pisania. Tam dostaliśmy zadanie napisania takiej sceny: jakaś osoba puka do drzwi, inna otwiera, następuje zaskoczenie i do tego odpowiedni dialog. Okoliczności zdarzenia mieliśmy wymyślić sami. Gdy to napisałam, w mojej głowie potoczyła się dalsza historia i pomyślałam, że to może być świetny początek powieści. Więc zaczęłam ją pisać.

[ZK] Kto z najbliższego otoczenia był pierwszym czytelnikiem Pani debiutanckiej powieści i z jaką opinią się wówczas Pani spotkała?

[AP] Pisząc tę książkę, przyznałam się tylko najbliższej rodzinie, co robię, ale oni przeczytali dopiero wydaną książkę. Natomiast zaraz po napisaniu dałam ją do przeczytania znajomemu, który jest wrażliwym mężczyzną i zdarza mu się czytać książki powszechnie uznawane za tzw. „kobiece”. Do czytania zabierał się początkowo z niechęcią i niewiarą, ale potem był zachwycony, że coś takiego napisałam. Wtedy nabrałam śmiałości, żeby ją wysłać do profesjonalnej recenzji. Ta historia powstania książki opisana jest w podziękowaniach do „W cieniu magnolii”.

[ZK] Dlaczego akurat literatura obyczajowa? Czy brane były pod uwagę inne gatunki literackie?

[AP] Na początku tylko wiedziałam, że chcę pisać, ale nie wiedziałam co. To były długie poszukiwania metodą prób i błędów. Zaczynałam od wierszy dla dzieci i to nawet mi się podobało, potem próbowałam pisać książki dla dzieci, ale jakoś mi to nie szło. Dopiero gdy zaczęłam pisać tę powieść, o której wspomniałam na początku, okazało się, że to mój gatunek. Ale nie zarzekam się, że na tym poprzestanę, bo lubię szukać i próbować różnych rzeczy.

[ZK] Jakie emocje towarzyszyły Pani podczas premiery pierwszej własnoręcznie napisanej powieści? Czy przy kolejnych są takie same?

[AP] Przy wydaniu pierwszej książki to była wielka ekscytacja i ciągła niewiara, że to naprawdę się dzieje, że się udało i zostałam pisarką. Towarzyszył temu wielki niepokój, jak książkę przyjmą inni, trochę strach przed oceną, ale emocją dominującą była ogromna radość. Przy „Zwyczajnej kobiecie” trochę się to zmieniło. Niepokój i strach bardziej przeszedł w ciekawość, ale ogromna radość pozostaje, a może jest nawet większa, bo bardziej ugruntowana i niepodszyta takim niepokojem początkującej pisarki.

[ZK] Nie sposób obyć się bez negatywnych opinii / hejtu na temat własnych powieści. Jak sobie z tym Pani radzi na przestrzeni lat? Czy można się do tego przyzwyczaić?

[AP] Negatywne opinie są zawsze i na każdy temat, tego się nie uniknie, zwłaszcza w polskim społeczeństwie. Do tego akurat się przyzwyczaiłam – nie tylko przez lata bycia pisarką, ale przez całe swoje życie. Poza tym moje książki nie muszą się przecież każdemu podobać, tak jak i mnie nie wszystko się podoba. A z typowym hejtem w kierunku mojej osoby dotychczas się nie spotkałam.

[ZK] Często autor wydaje książkę pod pseudonimem. Czy również Pani towarzyszyła taka myśl?

[AP] Absolutnie nie. Jestem dumna z bycia pisarką i z tego, co robię, więc chętnie chwaliłabym się całemu światu, że ja to ja. Nie mam przed czym i przed kim chować się pod pseudonimem. Choć pewnie autorom, którzy wydają w ten sposób, przyświecają różne powody, których wcale nie musimy rozumieć.

[ZK] Ostatnią z powieści pt. „Zwyczajna kobieta” miałam okazję objąć patronatem medialnym, z czego jestem bardzo zadowolona. To było moje pierwsze spotkanie z Pani twórczością i się zauroczyłam. Jest to powieść o każdej z nas, takich zwyczajnych kobietach. Czy tworząc poszczególne kobiece postacie do swoich historii, wplata Pani w nie cząstkę siebie?

[AP] Myślę, że w każdą postać, którą autor tworzy, wplata cząsteczkę siebie. Nie mówię tu nawet o konkretnych wydarzeniach z życia, tylko raczej o odbiciu własnych emocji, pewnym rysie osobowości, rozmowie, którą usłyszał, czy otoczeniu, w którym przebywał. Ja sporo czerpię ze swojego życia w takim właśnie kontekście. W pierwszej książce „W cieniu magnolii” bohaterką była młoda dziewczyna, która studiowała Bibliotekoznawstwo w Krakowie w tym samym czasie co ja i chodziła moimi ścieżkami z tamtych czasów. W drugiej powieści „Sekrety Julii” dziejącej się w czasach PRL-u zawarłam sporo własnych wspomnień z dzieciństwa i opowieści osób z pokolenia moich rodziców. W „Zwyczajnej kobiecie” bohaterka po wielu perypetiach podąża ostatecznie drogą własnego rozwoju, odnajduje i docenia siebie, a także nabiera sił i odwagi, by sięgnąć po swoje marzenia. Odnajduję siebie w tej drodze i mam nadzieję, że wiele kobiet też siebie w tym odnajdzie. W końcu wszystkie jesteśmy podobne i chcemy być szczęśliwe.

[ZK] Kto Panią inspiruje do pracy twórczej?

[AP] Moje koleżanki pisarki, z którymi nawzajem się inspirujemy i motywujemy podczas naszych regularnych spotkań i wyjazdów. Moja najbliższa rodzina, która oczekuje ode mnie nowych książek i podrzuca pomysły. Książki i filmy o ludziach, dla których twórcza praca jest pasją. Filmy, które mnie poruszyły twórczo to np. „Żona”, „Małe kobietki” czy „Ból i blask”, a książki to np. „Wielka Magia” Elizabeth Gilbert, „Zawód powieściopisarz” Haruki Murakamiego, „Droga Artysty” Julii Cameron.

[ZK] Co oprócz pisania książek, daje Pani radość życia?

[AP] Wiele rzeczy – podróże bliższe i dalsze, obserwowanie zachodów słońca, spotkania z przyjaciółmi, wypady na łono natury, czas z rodziną, czytanie książek, a nawet… urządzanie mieszkań😊

[ZK] Pracowała Pani w biurze maklerskim. Co spowodowało, że podjęła Pani decyzję, że chce wiązać przyszłość z pisarstwem?

[AP] Każda rzecz w życiu i każde wydarzenie ma swój właściwy czas. Pracowałam tam kilkanaście lat i wtedy było to świetne zajęcie, ale z czasem przestało mnie bawić i dawać satysfakcję. Poczułam, że chcę i muszę robić coś całkiem innego, więc rozpoczęłam intensywne poszukiwania, co by to mogło być. Wtedy odezwało się we mnie marzenie z dzieciństwa, że przecież chciałam pisać książki, i poszłam za tym głosem.

[ZK] W jaki sposób lubi spędzać Pani czas wolny?

[AP] Czytając, wyjeżdżając z rodziną na wycieczki, wędrując po górach albo po plaży, spotykając się z przyjaciółmi – właściwie te wszystkie rzeczy, które wymieniłam wcześniej jako dające mi radość życia.

[ZK] Czy ma Pani taki film, do którego lubi wracać co jakiś czas?

[AP] Nie mam takiego, do którego czuję tak szczególny sentyment, że specjalnie do niego wracam. Jest dużo filmów, które mnie poruszyło i jeszcze więcej, które dopiero planuję obejrzeć, a nie mam na to czasu, więc raczej nie wracam do tych już obejrzanych, tak samo, jak rzadko powtórnie czytam książki. Choć z książkami jest tak (z filmami pewnie też), że w każdym okresie życia coś innego nas w nich uderza. Teraz gdy sama piszę, zauważam też inne rzeczy i podglądam warsztat, więc gdy mam więcej czasu wracam do klasyki. Ostatnio powtórnie przeczytałam „Grona gniewu”, a teraz mam w planie „Annę Kareninę”.

[ZK] Czy ma Pani jakiś autorytet? Jeśli tak, to kto nim jest?

[AP] W naturalny sposób moimi pierwszymi autorytetami byli rodzice. Mama nauczyła mnie wrażliwości, radości życia i optymizmu, a ojciec twardego stąpania po ziemi i życiowego realizmu. To była dobra mieszanka dająca mi bazę do dalszego rozwoju i poszukiwań. Jest wiele osób, które podziwiam i cenię, od każdej z nich czegoś się nauczyłam i jestem przekonana, że w moim życiu pojawią się jeszcze kolejne, które będą dla mnie przykładem i drogowskazem.

[ZK] Kiedy możemy się spodziewać kolejnej powieści?

[AP] Kolejna powieść jest już właściwie napisana, muszę ją tylko doszlifować, więc mam nadzieję, że tym razem czytelnicy nie będą musieli zbyt długo czekać na moją kolejną książkę. Dodam jeszcze, że to może być duża niespodzianka dla czytelników, bo będzie to książka zupełnie w innym stylu niż te dotychczasowe. Ale jestem przekonana, że to będzie przyjemna niespodzianka.

[ZK] W jakim gatunku literackim nigdy nie napisałaby Pani książki?

[AP] Jeszcze dziesięć lat temu powiedziałabym, że w ogóle nie napisałabym żadnej książki, więc to, co powiem teraz, za parę lat może się zmienić. Nigdy nie wiadomo, w jakim kierunku pójdzie nasze życie i co nowego wymyślimy. Na dziś nie pomyślałabym o napisaniu fantasy czy kryminału, choć kryminały lubię czytać, ale kto wie, co przyniesie przyszłość? Zwłaszcza że lubię się rozwijać również w obszarze mojej twórczości literackiej.

[ZK] Jakimi wartościami kieruje się Pani w życiu?

[AP] Myślę, że to o czym piszę, oddaje też to, co dla mnie jest ważne. W mojej twórczości ważne miejsce zajmuje rodzina, relacje międzyludzkie, macierzyństwo, przyjaźń, życiowy optymizm, pogoda ducha, wiara w lepsze jutro, własny rozwój i podążanie za marzeniami. Chcę te wartości przekazywać czytelnikom w swoich książkach i mam nadzieję, że to mi się udaje.

[ZK] Który moment w pracy twórczej jest najtrudniejszy?

[AP] To są dwa krańcowe momenty w trakcie pracy nad powieścią. Pierwszy – kiedy trzeba nabrać rozpędu do kolejnej książki, umysł rozgrzewa się wtedy powoli jak ciężka lokomotywa. Jest to czas planowania, researchu, poznawania bohaterów, pisania pierwszych rozdziałów. Drugi – kiedy książka właściwie jest już skończona, ale okazuje się, że bohater jest za mało wiarygodny i trzeba mu coś dodać, albo brakuje jakichś elementów akcji i trzeba je dopisać, a energia pisania i zżycia się z książką już wygasła. Wtedy jest mi trudno ponownie sięgnąć do już napisanej książki. Teraz mam właśnie taki moment przed ostatecznym ukończeniem tej, o której wspomniałam wcześniej.

[ZK] Czego życzyłaby Pani sobie w nadchodzącym czasie?

[AP] Na pewno powiększającego się grona stałych i zadowolonych czytelników, którzy czerpią przyjemność i mądrość życiową z moich książek. A w kontekście ostatniej książki chciałabym, żeby przesłanie płynące ze „Zwyczajnej kobiety” wpłynęło na zwiększenie poczucia własnej wartości u kobiet i inspirowało je do rozwoju i poszukiwań drogi do samorealizacji i bycia szczęśliwą.

Fot. Anna Płowiec
Grafika: Zaczytany Książkoholik



Dodaj komentarz


Czytaj także

W butach Valerii

„W butach Valerii”, Elisabet Benavent

To uwodzicielska i pełna humoru opowieść o czterech kobietach i ich miłosnych podbojach na tle słonecznego Madrytu. Tytułowa Valeria przechodzi kryzys w każdej sferze życia. Może jednak liczyć na wsparcie najbliższych koleżanek. Pewnego wieczoru na horyzoncie pojawia się także przystojny Victor, który doda szaremu życiu Valerii barw i… namiętnych uniesień.


W ślepym zaułku, Ewa Szymańska, zaczytanyksiaqzkoholik.pl

Poruszająca historia z życia – „W ślepym zaułku” autorstwa Ewy Szymańskiej

Paulina ma za sobą rozwód i trudy samotnego macierzyństwa. Gdy pewnego dnia w jej życiu pojawia się Jacek – wdowiec z synem – zaczyna wierzyć w to, że wszystko się ułoży i nie dopadnie jej samotność. Przystojny, wysportowany, niezależny finansowo, prowadzący dobrze prosperującą firmę – czegóż więcej potrzeba kobiecie marzącej o stabilizacji i bezpieczeństwie?